W październiku 2019 roku, a więc stosunkowo niedawno, zapadł wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w sprawie kredytów we frankach szwajcarskich udzielanych kilka lat wcześniej. Kredyty te nie były w rzeczywistości pożyczkami w walucie obcej, a wciąż w złotówkach, przeliczone jednak przez wartość franków szwajcarskich i według ich stóp procentowych, dzięki czemu w danym momencie kredytobiorcy płacili niższe raty. Po kilku latach w wyniku wahań kursu waluty i innych czynników okazało się, że kredytobiorcy nie tylko płacić będą coraz wyższe raty, w porównaniu z pierwotnymi. W wielu przypadkach po spłacaniu już przykładowo przez dziesięć lat wyliczonych rat, nagle okazało się, że ich należność wobec banku wynosi prawie pół miliona, choć ich kredyt wynosił… 300.000zł. Tak zwani frankowicze w swym niezadowoleniu protestowali, zwracali się po pomoc do państwa i zakładali sprawy sądowe. Społeczeństwo podzieliło się - część twierdziła, że winne są banki, które zatajały pewne informacje, część, że wina leży po stronie kredytobiorców, którzy nie zapoznali się dokładnie z umowami i sami są sobie winni, w związku z czym nie należy im się pomoc od państwa. Stąd też wyrok TSUE był bardzo wyczekiwany, a teraz, gdy już zapadł, frankowicze zadają sobie jedno proste pytanie: co to znaczy dla mnie?

Wyrok Trybunału

Wyrok wydany przez TSUE jest właściwie sprzyjający kredytobiorcom. Trybunał uznał, że krajowe sądy nie mają władzy pozwalającej im ustalić kurs waluty w odniesieniu do danych umów na średni kurs NBP, i że to klient (kredytobiorca) powinien móc zdecydować, czy unieważnienie umowy będzie dla niego korzystne. W procesie o kredyt we frankach, zgodnie z założeniami TSUE powinien więc zapaść wyrok unieważniający umowę o kredyt. Hipoteka nieruchomości, na którą został wzięty kredyt zostaje wówczas wykreślona.
W przypadkach rzeczywistego stwierdzenia, że umowa kredytowa jest nieważna, dochodzimy do prawa konsumenta do odzyskania świadczeń. Bank zobowiązany jest zwrócić wszystko, co kredytobiorca wpłacił w ciągu dziesięciu lat przed wszczęciem postępowania. Ewentualne roszczenia w drugą stronę czyli żądanie banku, by kredytobiorca zwrócił otrzymane w ramach kredytu świadczenie, jest niemożliwe ze względu na przedawnienie.

Roszczenia banku?

Kodeks cywilny (art. 118) mówi, że bank może dochodzić swoich należności maksymalnie do trzech lat. Czas ten liczony jest od dnia, kiedy uruchomione zostają poszczególne transze kredytu. W bardzo wielu przypadkach więc okres ten upłynął już w związku z czym bank nie ma podstaw, by domagać się zwrotów od klientów. Pojawiły się wprawdzie głosy, że bank powinien mieć możliwość odniesienia się do artykułu 1171 Kodeksu cywilnego, który mówi o szczególnych przypadkach, w których sąd może nie uwzględniać okresu przedawnienia. W sprawach kredytów frankowych jednak ten przepis nie ma zastosowania. Fakt, że sprawy frankowe wychodzą na jaw po wielu latach nie wynika do końca z zaniedbań konsumenta, czy innych okoliczności sprzyjających bankowi. Przeciwnie, to kredytobiorca, jako podmiot nieprofesjonalny ma prawo otrzymać zwrot swoich świadczeń, ze względu na niekorzystną dla siebie sytuację, podczas, gdy bank nie może rościć sobie prawa do zwrotów ze strony konsumenta.

A jak to będzie w praktyce?

Co ciekawe, pierwszy prawomocny wyrok sądu w sprawie kredytu we frankach nie unieważnił umowy, ale ją „odfrankowił”. Klient nadal ma kredyt w banku, jest to już jednak oficjalnie kredyt w złotówkach, do tego może być nieoprocentowany. Wyrok został wydany przez Sąd Apelacyjny, po złożeniu apelacji przez bank.
W grudniu 2018 Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok, zgodnie z którym umowa została unieważniona. Kredytobiorcy ponadto żądali zasądzenia całych rat w złotówkach i frankach, ten wniosek jednak został przez sąd częściowo odrzucony - roszczenie o złotówki nie przeszło, jako, że nie przekraczało kwoty kredytu w PLN. Zasądzono natomiast roszczenie we frankach, oraz, jak już wspomniano - unieważniono umowę. Kredytobiorcy nie złożyli apelacji w sprawie tego wyroku, uczynił to natomiast bank. Sprawa ciągnęła się na tyle długo, że w międzyczasie wydany został wyrok TSUE, co ułatwiło Sądowi Apelacyjnemu rozwiązanie całej sprawy. Ostateczny wyrok zasądził, że kredyt od tej pory będzie kredytem w złotówkach i bez oprocentowania.

Należy pamiętać, że wyrok TSUE nie powoduje automatycznych zmian w umowach. Kredytobiorcy, którzy chcą dochodzić swoich roszczeń wobec banków w związku z kredytami we frankach, muszą złożyć pozew i drogą sądową dochodzić rozwiązania.