Choć afera GetBack wybuchła już dwa lata temu, jej echa wciąż jeszcze się odbijają. To bodaj największa taka afera ostatnich lat, gdzie poszkodowanych zostało prawie 10 tysięcy obywateli i 200 instytucji, a ich straty liczone są na 2,5 mld złotych. Wiele z tych osób wciąż jeszcze zmaga się z etapem reklamacji, czy skarg w banku, a dopiero, gdy przypadki zostaną rozpatrzone na tym etapie, można ewentualnie dalej zgłaszać sprawy do sądu. Zdarzają się też przypadki, gdzie do rzecznika finansowego trafiają prośby o pogląd istotny, by pomóc sądowi ustalić właściwy wyrok. Nie są to sprawy łatwe. Jeśli dotyczy cię afera GetBack i zamierzasz iść z tym do sądu, nastaw się na długi i żmudny proces. Nie ma również gwarancji, że uda się sprawę wygrać, choć eksperci na ogół dają dość duże szanse poszkodowanym. Co można zrobić, by te szanse faktycznie mieć?

Dowody

Choć sprawa GetBack dotknęła tak wielu osób, problematyczną kwestią jest indywidualność przypadków. Wszyscy zostali poszkodowani w podobny sposób - nabywając obligacje, które aktualnie są nic nie warte. Jednakże, by sąd faktycznie uznał, że nie z własnej winy zainwestowałeś źle, potrzebne są dowody. Kupując obligacje, otrzymujesz serię dokumentów i w nich może znajdować się odpowiedź. W przypadku niektórych klientów okazuje się, że to pracownicy banku sami wypełnili pewne dokumenty, które może w zasadzie wypełnić tylko klient osobiście. Jeśli uda się udowodnić taką sytuację, będzie to z pewnością silny argument dla sądu. Podobnie jest w przypadku banków, które nie mają zezwolenia na prowadzenie działalności maklerskiej, a mimo to oferowały obligacje. Jeśli uda się udowodnić, że pracownicy banku podejmowali takie działania, sąd może stwierdzić, że wina leży po stronie banku, jako, że ich działania były bezprawne.

Chcesz wiedzieć więcej o odzyskiwaniu pieniędzy w aferze GetBack? Informacje dostępne są tutaj → https://kkpr.pl/getback-pomoc-dla-obligatariuszy/

Prokuratura

Co istotne, szanse na wygraną poszkodowanego w sądzie zdecydowanie podnosi wsparcie ze strony organów państwa. Prokuratura, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, czy Rzecznik Finansowy wyciągnęli ręce do poszkodowanych w aferze GetBack. Do samej prokuratury wpływają liczne wnioski o zaangażowanie się w sprawy. Jest to możliwe w oparciu o art. 7 Kodeksu cywilnego. Prokurator może zażądać wszczęcia postępowania lub dołączyć do już istniejącej sprawy. Jak na razie prokuratura chętnie bierze udział w sprawach afery GetBack, a w Prokuraturze Regionalnej powołano nawet specjalny zespół. Dzięki pomocy prokuratorów, poszkodowani mają większe szanse na wygraną, rośnie też dzięki temu szansa, na zrozumienie mechanizmu całej afery.

Rzecznik Finansowy

Jak już wspomniano, poszkodowani zwracają się też o pomoc do Rzecznika Finansowego. Wpłynęło już kilka wniosków o wydanie istotnego poglądu, czyli pomocniczej opinii. Nie jest ona w żaden sposób wiążąca dla sądu, jednakże w wydanym przez sąd orzeczeniu powinno pojawić się ustosunkowanie do tego, co oznajmił Rzecznik Finansowy w swoim poglądzie istotnym. Ogólnie rzecz biorąc według rzeczników Idea Bank zachował się wobec swoich klientów nieuczciwie i pogwałcił prawa konsumenta. Mówimy tu o wprowadzaniu klientów w błąd, niedoinformowaniu ich, bądź o missellingu. Taki pogląd istotny może być kluczowy w tego typu sprawie, jako, że rzecznik finansowy jest specjalistą z zakresu rynku finansowego.

Czy każdy może wygrać sprawę?

Niestety nie. Mówimy o ponad 2,5mld złotych, niemal 10 tysiącach osób fizycznych i 200 instytucjach. Obligacje GetBack to 82% ogółu długów spółki. Ponadto, nie tylko banki i domy maklerskie sprzedawały te papiery wartościowe. Robili to również bezpośrednio przedstawiciele GetBack. I w tym ostatnim przypadku sprawa może się okazać trudniejsza. Nie tyle jeśli chodzi o samo uzyskanie wyroku, ale o jego wyegzekwowanie, w tym wypadku bowiem mowa będzie o ekstremalnie wysokich sumach. Dodatkowo, w przypadku sporu z bankiem maksymalna opłata sądowa to 1000zł, zaś z innymi podmiotami (czyli np. samą spółką GetBack) - 5% wartości sporu. To powoduje, że sprawa będzie bardzo kosztowna, a bez gwarancji możliwości wyegzekwowania pieniędzy po zapadnięciu wyroku - również bardzo ryzykowna. Może się bowiem okazać, że poszkodowany, choć wyłoży na wszczęte postępowanie sporą sumę i wygra, nie otrzyma z powrotem całości swoich pieniędzy, przez co w ostatecznym rozrachunku nadal może być stratny.