Raz na jakiś czas w naszym kraju wybuchają afery finansowe. Często trudno się zorientować, o co właściwie chodzi, zwłaszcza, jeśli dana sprawa nie dotyczy nas bezpośrednio, a jej historia sięga kilku lat wstecz. Niełatwo jest wtedy znaleźć źródła, które przybliżą nam w sposób jasny szczegóły danej afery. Mnożą się bowiem wersje, spekulacje, a jeśli sprawa dodatkowo jeszcze jest w toku i nie ma ostatecznych decyzji, czy wyroków, niewiele źródeł jest w stanie podać kompletne i rzetelne informacje. Dobrze jednak kojarzyć co nieco na dany temat. Nigdy nie wiadomo, kiedy znów może wyjść podobna sprawa, a w poprzednich aferach można znaleźć wskazówki, czego unikać, lub jak sobie radzić, jeśli jednak zdarzy się nam zostać poszkodowanym przez czyjeś błędy lub oszustwa.

Jedną z ostatnich „awantur o kasę” jest afera GetBack. Liczbę poszkodowanych ocenia się na niemal 10 tysięcy osób fizycznych i prawie 200 instytucji, a straty na 2,5 miliarda złotych. Jak to się właściwie stało?

Czym jest GetBack?

GetBack to firma windykacyjna, która przebojem weszła na polski rynek. Spółka powstała w 2012 roku, działała nie tylko na terenie naszego kraju, ale również Hiszpanii, Bułgarii i Rumunii. Jednak to u nas była jej kolebka. GetBack odzyskiwał długi, a jednocześnie powiększał swoje zyski - mniej więcej o 50% rocznie. Ich zyski netto w roku 2016 wyniosły 200mln złotych.

Już w 2017 roku akcje GetBack wylądowały na giełdzie, gdzie spółka została wyceniona na 2,5mld złotych, co było ogromnym sukcesem - wyższą wartość niż oni miał wtedy tylko Kruk SA. Idylla nie potrwała jednak długo, już w następnym roku zaczęto mówić o kłopotach finansowych GetBack. Sprawozdanie finansowe firmy za rok 2017 opublikowano dopiero w lipcu 2018 roku. Nieco wcześniej na światło dzienne wypłynęły listy, w których prezes spółki, Konrad K. pisał do premiera, czy Komisji Nadzoru Finansowego z prośbą o dofinansowanie. Straszył też możliwością upadku spółki. Oznajmił, że negocjował potencjalną pożyczkę m.in. z bankiem PKO BP oraz Polskim Funduszem Rozwojowym. Instytucje te zaprzeczyły słowom prezesa, który ostatecznie został zwolniony. Giełda zawiesiła notowania spółki. I tak zaczęła się cała afera.

W czym problem?

Ujawniane były kolejne listy, w których spółka zwraca się do poszczególnych polityków z prośbą o pomoc ze strony państwa, co „wyeliminuje ryzyka polityczne”. Kilka osób (w tym były prezes) zostało zatrzymanych przez CBA.

Od początku 2018 roku Konrad K. spotykał się z osobami i instytucjami, które mogły potencjalnie pomóc im wyjść z finansowych problemów. Gdy w lipcu tego roku wreszcie opublikowano raport finansowy za 2017r. okazało się że spółka miała ponad miliard złotych straty netto. Od tego czasu do momentu opublikowania raportu NIK potwierdzającego większość zarzutów minął kolejny rok.

Kim są poszkodowani w całej tej aferze? W jaki sposób straty jednej spółki mogły przyczynić się do strat tysięcy obywateli?

Jak już zostało wspomniane, od 2017 roku GetBack była obecna na giełdzie, i do tego wyceniania bardzo wysoko. Ich papiery wartościowe były szalenie popularne. Ponieważ zaś zatajali problemy finansowe, i miesiącami próbowali ratować się pożyczkami, nieświadomi gracze giełdowi kupowali ich obligacje, które aktualnie są zupełnie bezwartościowe. Stąd ogromne straty również w portfelach obywateli.

Dodatkowo mówi się o nierzetelności Komisji Nadzoru Finansowego, która zwlekała z powiadomieniem prokuratury o odkrytych nieprawidłowościach w działaniu spółki, a przez pierwszych kilka lat jej działalności nie przeprowadziła żadnej kontroli. W tym czasie konsumenci nadal nabywali obligacje warte, rzekomo, miliony.

Afera GetBack to jedna z największych afer ostatnich lat. Choć od jej wybuchu minęły już prawie dwa lata, sprawy wytoczone przeciwko bankom, które sprzedawały ich obligacje, wciąż się jeszcze toczą.

Wsparcie przy powstaniu niniejszego materiału: https://kkpr.pl/getback-pomoc-dla-obligatariuszy/